Foteliki samochodowe to nie amulety - Paweł Kurpiewski w Radiowej Czwórce cz.1
Autor: Redakcja fotelik.info
Data dodania: 2017-09-19 09:29:41
"...Foteliki samochodowe to nie amulety..."- mówi Paweł Kurpiewski-biomechanik zderzeń w rozmowie z dziennikarzami Radiowej Czwórki. Czy dobry fotelik wystarczy żeby zapewnić bezpieczeństwo naszemu dziecku? Dlaczego instrukcje są tak ważne i czy zawsze musimy je czytać? Zapraszamy do pierwszej części wywiadu!
D- dziennikarz
PK- Paweł Kurpiewski
D- Jest Pan bardzo ciekawą osobą jeśli chodzi o wykształcenie. Czy od razu na Politechnice Warszawskiej na której skończył Pan kierunek “biomechanika zderzeń” wpadł Pan na pomysł, aby zająć się dziećmi i fotelikami?
PK- Nie ;-) Miałem zamiar zajmować się inżynierią ortopedyczną, czyli pomaganiem ludziom, którzy stracili na przykład swoje stawy. Jednym słowem - projektowanie ich sztucznych odpowiedników. Ale… przyjechał kiedyś do nas profesor Jeff R. Crandall z Uniwersytetu w Virginii. Zapowiedział, że podczas jego całodziennych wykładów o testach zderzeniowych samochodów, poświęci dwie godziny na foteliki. Ja byłem jednym z tych zbuntowanych studentów i powiedziałem “hello, co można mówić przez dwie godziny o fotelikach”?
D- To tak samo jak nasza ekipa przed wejściem na antenę. Pomyśleliśmy, że super, że jest taka kampania, ale co może być trudnego w zamontowaniu fotelika? Od razu uprzedzam - nie mamy dwóch godzin, tylko pół (śmiech) więc niech Pan opowiada.
PK- No więc życie sobie ze mnie zażartowało, bo Jeff Crandall przestał zajmować się tym tematem w swojej karierze naukowej, a ja (chociaż nawet nie chciałem o tym słuchać) zajmuję się tym od ponad 10 lat - przez całe swoje życie zawodowe.
D- No właśnie i co możemy nabroić? Wydaje się, że nie ma tam nic skomplikowanego. Mamy dziecko więc kupujemy fotelik, czytamy instrukcję, montujemy. Co może pójść nie tak?
PK- Taki zakup traktujemy najczęściej (mówię tu o swoich doświadczeniach polskich i amerykańskich, bo na tych rynkach miałem okazję pracować) jak zakup krzesełka do karmienia, czy fotelik do siedzenia, którego używamy w domu. A pasy? No jak zapniemy to będą zapięte, nie ma problemu. A to błąd. Fotelik to nie amulet, który po odprawieniu magicznych rytuałów jak włożenie do samochodu, poskakanie przy dziecku i przełożenie pasów staje się bezpieczną oazą dla naszego malucha. Trzeba go użyć bardzo precyzyjnie. A niestety Polacy tak samo jak Amerykanie mają tendencję do omijania instrukcji obsługi.
D- Czyli mamy pierwszy grzech - nie czytanie instrukcji i montowanie “na oko”, tak jak nam się wydaje, że powinno być.
PK- Mam do Pani pytanie. Przeczytała Pani całą instrukcję swojego samochodu?
D- Oczywiście, że nie. A Pan przeczytał?
PK- Tak, ale tylko dlatego, że byłem przygotowany na to pytanie.
D- Czytam tylko jak zapali mi się jakaś lampka i nie wiem co ona oznacza.
PK- No właśnie, ale z fotelikiem może być za późno, bo w nim żadna lampka się nie zaświeci. Oczywiście są już foteliki z lampkami, wskaźnikami, piszczałkami innymi elektronicznymi gadżetami. Mimo wszystko najczęściej ta czerwona lampka to lampka pogotowia ratunkowego, a do tego nie chcemy dopuścić.
D- Czy to jest tak, że każda marka ma jakieś swoje foteliki? Czy może jeden rodzaj fotelika pasuje do każdego samochodu?
PK- Tu odpowiem krótko - nie, nie ma jednego uniwersalnego fotelika, który pasowałby do każdego samochodu. Gdybyśmy hipotetycznie wzięli najlepszy fotelik z piątkami w testach i przerzucili go do samochodu szwagra - model x z np 2011 roku, to ten fotelik na 99% nie będzie pasować do tego samochodu. Mimo, że jest to ten sam rocznik, to jeśli różnią się wersją modelową (czyli wersją wyposażenia), mają różne kanapy, różnej długości pasy i różne ich systemy. To są szczegóły, które ciężko teraz omówić, bo cały taki wykład trwa 18 godzin (!!!), a my mamy pół godziny. Dlatego jeśli ktoś ma problem z fotelikiem, zawsze doradzamy mu przyjazd bezpośrednio do nas. Dlaczego? Dlatego, że wtedy koncentrujemy się na tym jednym przypadku, określonym samochodzie i foteliku.
D- No właśnie. Ja co prawda dzieci nie mam, ale moja koleżanka, która ostatnio urodziła opowiadała mi, że teraz są całe systemy montowania. Kupujesz fotelik, który potem jest nosidełkiem. Bardzo długo zajęło im kupienie tego całego systemu. Podobno był też dość drogi, ale nie da się kupić tego od tak w przeciągu pięciu minut.
PK- Tak, w trakcie życia naszego dziecka tych fotelików przewiną się minimum trzy sztuki. Dlaczego? Dlatego, że anatomia dziecka nie jest przystosowana do tego, aby ochronić anatomię tej kruchej istoty jednym urządzeniem w wieku od 0 do 12 lat.
D- Robimy wszystko, aby zdążyć umieścić te 18 godzin wykładu w 30 minutach, tak więc już za chwilę przejdziemy do części drugiej.
Druga część wywiadu już wkrótce. Do odsłuchania całości, zapraszamy na stronę radiowej czwórki.
DRUGA CZĘŚĆ WYWIADU
TRZECIA CZĘŚĆ WYWIADU