Klub Pancernika - nowa odsłona kampanii
Autor: Paulina Zielińska
Data dodania: 2011-10-28 16:34:37
Śledząc nowości na stronie Klubu Pancernika zauważyliśmy wiele rzeczy, które bardzo nas cieszą, kilka innych zaś budzi zaciekawienie lub zdziwienie. Zagadką pozostaje dla nas przede wszystkim nowy billboard promujący kampanię w tym roku. Na ulicach pojawiły się bowiem grafiki przedstawiające Gustawa w... bolidzie Formuły 1. Opatrzono je hasłem “Zawodnik pierwszej klasy, zawsze ma zapięte pasy”. Nie wiemy jeszcze, w jaki sposób ma to nawiązywać do głównej misji sympatycznego stworka - promocji jazdy w fotelikach... Rzeczywiście, w tak specjalistycznym sprzęcie i otoczeniu jest bardzo bardzo bezpieczny. Szkoda jednak, że na przedstawieniu nie widać ani pasów, ani fotelika, być może wtedy bardziej przemawiałoby do wyobraźni rodziców, a wśród maluchów Gustaw stałby się prawdziwym fotelikowym “bohaterem”.
Niemniej, na stronach kampanii pojawiają się rzeczy bardzo dobre i ciekawe. Jedną z nich są porady dla rodziców i zwrócenie uwagi na homologacje ECE R44-03 i ECE R44-04. Cieszy nasz, że pojawia się tam informacja o tym, że jest to niewystarczające kryterium oceny i nie gwarantuje ono dziecku maksymalnego bezpieczeństwa. Jak od lat przekonujemy rodziców warto korzystać z wyników niezależnych testów zderzeniowych, które lepiej testują foteliki i stosują wobec nich ostrzejsze kryteria oceny. Na stronie Klubu Pancernika również pojawił się link, z przekierowaniem do strony fotelik.info, która każdego roku na bieżąco informuje o wynikach testów ADAC.
Bardzo ciekawym pomysłem jest także blog Gustawa - bezpośrednio skierowany do dzieci i napisany w formie pamiętnika małego stworka. Umieszczono tam opisy różnych sytuacji związanych z bezpieczeństwem, w formie przeznaczonej dla najmłodszych. Bardzo nas cieszy, że promowane przez nas wzorce skutecznie się przyjęły i być może będą niedługo już tak oczywiste, że nikomu nie trzeba będzie wyjaśniać, dlaczego fotelik musi zostać przymierzony do konkretnego dziecka i samochodu.
“Razem z panią sprzedawczynią poszliśmy sprawdzić, czy fotelik będzie pasował do samochodu państwa Michalskich. Tomek trochę się martwił, że akurat tego modelu nie będzie można zamontować w ich aucie, ale okazało się, że pasuje idealnie. Po zapłaceniu i zamontowaniu fotelika w aucie z pomocą pani sprzedawczyni, razem z Tomkiem i jego rodzicami poszliśmy na lody, żeby uczcić zakup.”
Kolejnym ciekawym wpisem jest "Gustaw montuje fotelik". Wszystkie wskazówki, które tam znaleźliśmy okazują się bardzo dobre - od konieczności przestrzegania zasad zamieszczonych w instrukcji obsługi, po sprawdzenie stabilności fotelika i zalecenie przewożenia najmłodszych jak najdłużej tyłem do kierunku jazdy.
Być może taka forma okaże się skuteczna nie tylko w edukacji dzieci, ale także czytających im te wpisy dorosłych...
Elementem, do którego nie jesteśmy przekonani, a nawet wydaje się nam on niebezpieczny jest niewątpliwie pomysł “Giełdy fotelików”. Nie jest to nowość. Takie działania pojawiają się często i to przy okazji różnych akcji. Najczęściej dlatego, że handlowanie czy wymienianie się rzeczami “z drugiej ręki” jest nie tylko korzystne dla obu stron, ale także ostatnio modne. Jeśli można tak robić z ubraniami, gadżetami czy meblami, dlaczego nie z fotelikami? Tym bardziej, że często zakup fotelika to dość spory wydatek, a dziecko z niego dość szybko wyrasta. Niestety, niewiele osób pamięta, że chociaż foteliki są dla dzieci, to właściwie zalicza się je do branży... motoryzacyjnej. Ich podstawową i najważniejszą funkcją jest dbanie o bezpieczeństwo dziecka. Są więc sprzętem, który często decyduje o sprawach kluczowych, musi więc to być sprzęt sprawdzony, do którego mamy zaufanie. Niestety w przypadku używanych fotelików nie wiemy, co działo się z nimi zanim je zakupiliśmy i czy nie brały one udziału w wypadku.
Artykuł "Fotelik nowy czy używany?"
Podsumowując, na stronie pojawiło się kilka nowych, ciekawych pomysłów, które bardzo nas cieszą. Szkoda, że zrezygnowano z przedstawień graficznych. Dzisiaj bowiem, najlepszy nawet tekst, powinien być oprawiony odpowiednimi materiałami ilustracyjnymi. Szkoda więc, że zmarnowano znakomitą okazję, aby promować dobre, wizualne wzorce. Czekamy jednak na dalszy rozwój kampanii i mamy nadzieję, że bardzo pozytywnie nas jeszcze zaskoczy.