Obróciło nas o 180 stopni i odrzuciło ponad 50 metrów dalej. Bolało mnie wszystko, a dziecko...
Autor: Redakcja fotelik.info
Data dodania: 2019-05-19 18:00:30 Ostatnia aktualizacja: 2019-05-19 23:07:17
Dzisiaj przedstawiamy kolejną historię z cyklu dramatycznych... ale z happy-endem! Dobrze dopasowany i prawidłowo zamontowany fotelik dla dziecka, uratował życie synka Pani Agnieszki! Poznaj historię naszej czytelniczki!
Do tragicznego wypadku doszło w Bydgoszczy, na skrzyżowaniu ulic Igrzyskowej i Akademickiej w styczniu 2018 roku. Jak Pani Aganieszka wspomina ten dzień? Jak to w życiu bywa, nic nie zapowiadało tego co miało się za chwilę wydarzyć. Nasza bohaterka wracała ze sklepu do domu. W aucie znajdował się również jej narzeczony i dziewięciomiesięczny wtedy synek. Jadąc ulicą z pierwszeństwem przejazdu, na skrzyżowaniu pomiędzy dwoma przejściami dla pieszych, mężczyzna w wieku 27 wówczas lat nie zatrzymał się na znaku USTĄP PIERWSZEŃSTWA i próbował "przeskoczyć" skrzyżowanie. W tym momencie, zderzył się z samochodem Pani Agnieszki. Jak wspomina kobieta: "nie zauważył nas lub nie chciał widzieć". Uderzył swoim przodem w bok kierowcy i drzwi pasażera gdzie siedziało dziecko. "Uderzył tak mocno że obróciło nas o 180 stopni na pasy dla pieszych, jakieś 50 metrów dalej".
Warto zaznaczyć, że Pani Agnieszka jechała z prędkością około 30km/h, ze względu na pasy i skrzyżowanie, gdzie trzeba zwolnić. "Uderzenie było tak mocne, że nie mogłam otworzyć drzwi kierowcy ani odpiąć swoich pasów. Narzeczony wyskoczył przez swoje przednie drzwi do dziecka i również tylne drzwi musiał otworzył siłą. Jako kierowca, praktycznie wyrwałam pasy i wysiadłam przez drugie przednie drzwi. Dziecko nie płakało ani się nie oddzywało co przestraszyło nas ogromnie..."
Co było dalej?
Na szczęście Pani Agnieszka zachowała zimną krew i po telefonie na 112, policję i straż pożarną, miała jeszcze siłę aby rozdać kamizelki odblaskowe, wyciągnąć trójkąt i włączyć światła awaryjne. Służby zjawiły się po około 5-10 minutach. "Policja zaczęła swoje obowiązki. Pracownicy pogotowia ratunkowego przyjechali tak naprawdę jako pierwsi i zbierali najważniejsze dane. Spojrzeli na fotelik w aucie i stwierdzili (na pierwszy rzut oka, aby nas uspokoić) że dziecko było zabezpieczone prawidłowo, pasy zapięte idealnie mocno,a fotelik był bardzo dobrze i pancernie zamontowany. Wyciągnęli dziecko z fotelikiem do karetki. W kartce zbadali synka. Nie miał żadnych obrażeń. Fotelik samochodowy nawet nie drgnął w aucie, ponieważ był stabilnie i dokładnie dopasowany oraz zamontowany".
Pani Agnieszka wspomina, że w momencie kiedy "zeszła" z niej cała adrenalina, bolało ją dosłownie wszystko. Nie mogła sama wstać i wysiąść z auta. "Okazało się, że mamy stłuczenia, a ja dodatkowo przesunięte kręgi szyjne. Auto poszło do kasacji. Narzeczony był na zwolnieniu przez miesiąc, a ja chodziłam na rehabilitację. Jednakże - dziecku nie stało się kompletnie nic. Pan dostał mandat 250 zł, a my - straty moralne, strach i ból".
Na koniec - ciekawa wskazówka i... apel:
"Po wymianie fotelika na nowy, nakleiłam z boku kartkę z danymi naszej rodziny: imię, nazwisko, data urodzin, informacje o braku uczuleń oraz dane rodziców do kontaktu. Wiem, że potrafi to uratować życie w momencie, gdybyśmy byli nieprzytomni. Trauma straszna...".
Pani Agnieszce dziękujemy za opowiedzianą historię. Wiemy, że takie sytuacje i zdjęcia, czasami potrafią przemówić dobitniej niż kolejne dane statystyczne. Na koniec apel - znasz kogoś kto wozi swoje dziecko bez fotelika lub w "antymandacie"? Wyślij mu ten artykuł. Kto wie, może uratujesz tym samym czyjeś życie?
PS Pani Agnieszka podała nam model fotelika, który brał udział w zdarzeniu. Jest dobry, ALE pasował konkretnie do jej dziecka i jej samochodu. Aby nie sugerować się tym przy ewentualnym zakupie, nie podajemy informacji na ten temat. To, że fotelik sprawdził się w aucie Pani Agnieszki nie oznacza, że w Twoim aucie będzie leżał równie dobrze. Możemy tylko potwierdzić, że fotelik był testowany zderzeniowo. Kolejny wybrany przez Panią Agnieszkę, również został dopasowany do jej synka i jej nowego auta. Pamiętajmy, że fotelik do każdego dziecka i każdego pojazdu, należy wybierać INDYWIDUALNIE. A tak wyglądało auto po wypadku: